Marek Darmas Marek Darmas
296
BLOG

Zaklinanie niebios

Marek Darmas Marek Darmas Rozmaitości Obserwuj notkę 0

            - Tata, wracaj do domu -  napisała na facebook’u córka kapitana Iriyanto, pilota statku AirAsia, który zniknął gdzieś w przestrzeni pomiędzy wyspą Kalimantan a Indonezją w niedzielę nad ranem o godz. 7.24. Drugim pilotem podczas tego feralnego lotu był Remi Plesel, Francuz urodzony na Martynice. W wieku 45 lat rozpoczynał on dopiero wielką karierę lotnika. Najpierw był inżynierem w firmie total. Ale jego dziecięcym marzeniem było latanie. Nauczył się tego i otrzymał licencję przed trzema laty w wieku w którym każdy pilot myśli już raczej o korzystnym zakończeniu kariery i przejściu na wcześniejszą, zasłużoną emeryturę…

            Gdy oglądam zdjęcia zaginionego samolotu, na jego brzuchu rzuca się w oczy napis: now evryone can fly (teraz każdy może latać). Na pokładzie zaginionego samolotu  było 17-cioro dzieci ale także kilkumiesięczne niemowlę…A tymczasem za sterami podniebnych bolidów zasiadają dziś nie tylko emeryci ale także 80-cio, 90-cio, a nawet 100-latkowie, aby bić kolejne rekordy i dokonywać podniebnych cudów. Cud taki miałby się zdarzyć także i tym razem. Kilka godzin po katastrofie, jedna z rodzin otrzymała wiadomość  BlackBerry, że airbus A320 szczęśliwie wylądował na wyspie Timor…

                - Skończcie z tymi spekulacjami – oświadczył na to przedstawiciel azjatyckich linii.

              Gdy mówili, że współczesny samolot jest najbezpieczniejszym środkiem transportu, to ja drżałem na myśl, że moja zwariowana rodzinka akurat tego roku poszybowała w świat: siostra do Niemiec, syn do Meksyku, drugi do Brukseli…Owszem, zbierają się teraz do kupy, ale ja liczę z niepokojem, czy ilość startów równa się ilości lądowań. Na razie matematycznie wszystko się zgadza…

          Jak podaje dzisiejszy serwis Le Figaro  na podstawie danych z biura archiwizacji wypadków (Bureau d’Archives des Accidents), do 24 lipca 2014 r. na świecie zginęło w locie 1039 osób. Cóż to jest 1000 trupów w przestworzach w ciągu pół roku ? Na drogach Francji ginie rocznie 3300 osób. Na obszarze dwa razy mniejszej Polski rocznie traci życie za kierownicą tak samo około 3200 osób. Tymczasem w ubiegłym roku światowe linie lotnicze przewiozły 36 milionami lotów 3 miliardy pasażerów ! Na 2,4 miliona lotów przypadał statystycznie 1 wypadek. Ich skutek to zaledwie ponad 260 ofiar. Francuskie statystyki lotnicze ograniczają się jednak tylko do samolotów odrzutowych produkcji zachodniej. W Polsce posługujemy się znów „statystyką katastrof i incydentów cywilnych samolotów pasażerskich” prowadzoną od 1922 roku. W tym zestawieniu na próżno więc szukać pod datą 10 kwietnia 2010 na przykład skutków katastrofy smoleńskiej. W tych statystykach, taki wypadek po prostu się nie zdarzył ! Portal lotniczapolska.pl stara się informować o wszystkich znanych mu wypadkach statków powietrznych. I to przypomina już trochę kronikę wypadków drogowych:

  • w Piastowie koło Radomia zderzyły się w powietrzu dwie cessny, a ich piloci ponieśli śmierć;
  • cessna z Bielska Białej, po trzecim zakręcie wpadła w korkociąg i runęła na ul. Agrestowej grzebiąc dwie osoby;
  • 11 ofiar katastrofy pipera na Rudnikach koło Częstochowy ? A
  • piper, który leciał z Poznania do Bratysławy z 3 osobami na pokładzie, rozbił się 23 maja w rejonie Babiej Góry…

        Na tym portalu można przeczytać jeszcze o samolotach wpadających do Bałtyku, czy Zalewu Szczecińskiego, szybowcach zawieszonych na drzewach, awaryjnych lądowaniach jak choćby tego dreamliner’a  LOT-u we wrześniu 2013 w Glasgow.  Ale przecież rozbijają się i statki powietrzne w trakcie pokazów, w czasie działań wojennych i w trakcie ćwiczeń. To, co oficjalnie dociera do wścibskich czytelników nie zawiera wypadków w transportach militarnych oraz incydentów z udziałem helikopterów, samolotów bojowych, balonów, lotni, spadochronów, a to przecież także latanie.

        Potężne lobby producentów i właścicieli samolotów bez wątpienia dysponuje kompletnymi danymi na temat wypadków lotniczych. Filtruje jednak ich przepływ, aby nie wywoływać paniki wśród podróżnych, którzy chcą przemieszczać się jak najdalej, jak najszybciej i jak najtaniej. W latach poprzednich uspokajano nas tłumaczeniem, że większość wypadków zdarza się w komunistycznej Rosji, czy na terenie „Czarnej Afryki”. I obojętne co to miało oznaczać takie stwierdzenie. Dziś winni będą Azjaci. Ponure statystyki ostatnich miesięcy łatwo będzie teraz wyjaśnić tłumaczeniem, że tylko w trzech wypadkach w 2013 r. na pokładzie samolotów należących do linii azjatyckich zginęło już 699 osób. Trudno jednak będzie ukryć, że rok 2014 przejdzie do annałów awiacji jako rok tragedii.

            Jak podaje dziś portal  bbc news, na wieść o tragedii indonezyjskiego samolotu ze 162 osobami na pokładzie, ojciec jednego z pilotów, pan Suwarto powiedział:

            - widocznie Bóg tak chciał.

         Tymczasem angielskie wydanie chińskiego Beijng Times stawia sprawę tak: na trzy dni przed Nowym Rokiem spytajmy lepiej: gdzie jest nasza droga do domu.

        Jedne z moich francuskich znajomych opowiadał anegdotę o wuju, który niedawno zakończył karierę w liniach air france i postanowił, że nigdy więcej jego noga nie stanie na stopniach samolotu. Pytany przez rodzinę, skąd to paradoksalne noworoczne postanowienie, odpowiedział:

             - Wydaje mi się, że już dawno przekroczyłem  w swoim życiu wszelkie granice ryzyka.

           Moja rodzina też wyczerpała już wszelkie limity. Dlatego powiedziałem sobie: dość. Do przyszłego roku zawieszam latanie…

         

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości